Wietnam – podróż po nim najlepiej zacząć od północy, a dokładnie od jego stolicy, Hanoi. Jest położona nad brzegiem rzeki Czerwonej. Swoją nazwę zawdzięcza ona dużej zawartości tlenku żelaza, nadającego jej charakterystyczny brązowawy kolor. Miasto założył w 1010 roku cesarz Ly Thai Tho. Pierwotnie nadał mu nazwę Thang Long oznaczającą „wzlatującego smoka”. Wedle legendy – a Wietnamczycy uwielbiają legendy i mity – cesarz szukając nowego miejsca na stolicę kraju miał zobaczyć tu unoszącego się nad ziemią złotego smoka. Kiedy już rozpoczął budowę miasta, natrafił na kolejny problem, rozpadające się mury miejskie. W poszukiwaniu rozwiązania idealnego zaczął modlić się do bogów. Ci jako odpowiedź zesłali białego rumaka, który wskazał nowe miejsce do wzniesienia trwałych murów. Posąg konia do dziś stoi w świątyni Bach Ma, którą możecie odwiedzić zwiedzając inne zabytki. Chociaż większość z nich znajduje się w bliskiej odległości od siebie, dla dociekliwego podróżnika dwa dni mogą nie wystarczyć. Chodzi nie tylko o ilość ciekawych miejsc, ale także dość krótkie godziny otwarcia – średnio od 9 do 17.

Świątynia Literatury

Do najciekawszych należy Świątynia Literatury. Zbudowana w 1070 roku, od 1074 pełniła rolę Akademii Narodowej. Początkowo przyjmowano tylko męskich potomków szlacheckich rodów, ale w XV wieku ograniczenie to zniesiono. Proces nauki trwał od 3 do 7 lat, a studenci poddawani byli licznym egzaminom, m.in. z pisania dokumentów urzędowych, etyki, czy języka chińskiego. Najważniejsza była znajomość ksiąg konfucjanizmu, których uczono się na pamięć. Cesarskimi urzędnikami, czyli mandarynami, mogli zostać nieliczni najlepsi. Ci którzy zaszli daleko, ale nie zdali wszystkich egzaminów mogli zostać nauczycielami lub skrybami. Na jednym z dziedzińców znajdują się kamienne żółwie z przytwierdzonymi do skorup stellami. Zapisano na nich nazwiska absolwentów. Niech o trudności egzaminów świadczy fakt, że jednego roku z ponad 3 tysięcy uczniów zdało tylko 8!

Nie można odwiedzić wietnamskiej stolicy nie odwiedzając wujaszka Ho Chi Minha. Jego mauzoleum zbudowano na wzór chaty lub też kwiatu lotosu, przy użyciu marmuru z Marmurowych Gór Danang. W ogrodzie na tyłach budynku znajdziemy ponoć 250 gatunków roślin przywiezionych z całego kraju. Wzniesione na placu Ba Dinh, gdzie 2 września 1945 roku Ho Chi Minh ogłosił niepodległość. Jeśli chcemy wejść do środka musimy ustawić się w długiej kolejce, co oznacza średnio 2 godziny oczekiwania. Pamiętajmy, że od września przez trzy miesiące obiekt jest całkowicie zamknięty, ale można podziwiać jego monumentalną bryłę z zewnątrz. Jeśli uda wam się wejść do środka, pamiętajmy o odpowiedniej postawie – obserwując wycieczki szkole szybko spostrzeżemy że należy zachować dostojną, wyrażającą szacunek postawę i mimikę twarzy.

Mauzoleum Ho Chi Minha

Vis a vis mauzoleum znajduje się budynek parlamentu. Jak łatwo się domyślić w kraju jednej partii nie należy on do budynków często uczęszczanych – raz w roku to aż zanadto.
Nieopodal znajduje się wejście na teren Pałacu Prezydenckiego. Zbudowany jako dom dla gubernatora Indochin, miał być później domem Ho Chi Minha. Ten jednak skromny i nie przyzwyczajony do luksusu poprosił o wybudowanie domu na palach. Pałac Prezydencki służył jedynie jako miejsce przyjmowania gości. Na jego tyłach wzniesiono tradycyjny, prosty, ale pełen klasy dom z drzewa tekowego. Zanim wujaszek Ho w nim zamieszkał, miał spędzić kilka lat w domu elektryka. Budynek również wciąż stoi. Oprócz pokoi jest tam sala zgromadzeń partyjnych oraz wystawa zabytkowych samochodów użyteczności partyjnej. Wszystkie budynki są otoczone wspaniałym ogrodem, w którym przywódca narodu nie tylko zaznawał radości wysiłku fizycznego i samotnej kontemplacji, ale także czerpał przekąski w postaci soczystych owoców pomelo. Wiedzieliście, że te wielkie owoce rosną na malutkich drzewkach i cienkich, ale jakże wytrzymałych gałęziach? Wszystkie budynki po-francuskie pomalowane są na żółty kolor. Wynika to z czysto praktycznego podejścia. Standardowe białe budynki w klimacie tropikalnym obfitym w deszcze byłyby ciągle brudne i mało reprezentatywne.

Pałac Prezydencki to nie jedyne pozostałości po czasach kolonialnych. Są nimi także wille – zarówno te bliskie mauzoleum, jak i te w okolicy jeziora Hoan Kiem. Tran Tien, nazywana Polami Elizejskimi Wietnamu to serce dzielnicy francuskiej. Ciągnie się od jeziora, aż po budynek Opery.
Kończąc zwiedzanie okolic mauzoleum warto zahaczyć o Pagodę Na Jednej Kolumnie. Pochodząca z 1049 roku drewniana świątynia powstała na rozkaz cesarza Ly Thai Do. Władca długo oczekiwał potomka. W nocy we snie objawiła mu się bogini Quan An, siedząca na kwiecie lotosu. Wkrótce spotkał wiejską dziewczynę, którą poślubił, a ta dała mu syna. Pagoda wzniesiona została w akcie dziękczynnym i do dziś odwiedzają ją pary modlące się o dziecko.

Pagoda Na Jednej Kolumnie

Zwiedzając okolice jeziora Hoan Kiem mamy możliwość lepszego poznania Starego Miasta – Pho Co. Dzielnica powstała w XI wieku. Początkowo były tu wsie otaczające pałac. Rzemieślnicy o podobnym fachu osiedlali się obok siebie i podział ten zachował się w mniej więcej podobny stanie do dziś. Ponieważ podatek za dom zależny był od szerokości fasady, domy były wąskie i długie – nazywano je tunelami lub rurami. W domach takich żyje przeważnie wielopokoleniowa rodzina, a z przodu prowadzona jest lokalna działalność przemysłowa lub usługowa. Nowe budynki mają kilka pięter, stare jedynie dwa, gdyż nie mogły być wyższe od pałacu. Całość miała początkowo 36 ulic, teraz jest ich dwa razy tyle. Pośród niskich budynków znajdziecie wybijającą się ponad przeciętność fasadę targu Cho Dong Xuan. Jest to ponoć największy targ w Hanoi i południowym Wietnamie. Początkowo sprzedawano tam warzywa i owoce, ale dziś dostaniemy tam czego dusza zapragnie.
Cdn.